wtorek, 25 lipca 2017

Jak płynie się Wisłą

   Mimo niewielkiego doświadczenia w pływaniu rzekami, chciałbym przekazać to czego się dowiedziałem o Wiśle w ciągu tych dwóch tygodni rejsu.
   Mimo tego że ten rok jest dosyć zasobny w wodę w porównaniu z latami poprzednimi, dużym zaskoczeniem dla nas była głębokość wody, a w zasadzie jej płytkość. Bardzo szybko musieliśmy się nauczyć płynąć między mieliznami. Powszechnie wiadomo że płynąć należy pod brzegiem wklęsłym, ale nie zawsze taki schemat występuje. Czasami jest zupełnie inaczej.
  
Najczęściej występujący przypadek - płycizna na brzegu wypukłym.

Przykład płycizny na brzegu wklęsłym.
   A co kiedy mamy taką sytuacje:


   Wtedy oczywiście pomocne nam będą znaki nawigacyjne. Wisła jest dosyć dobrze oznakowana. Na górnym odcinku do ujścia Sanu stosowane są tyczki - prawe z wiechą, a po lewej białe. Poniżej Sanu zmieniają się w biało-czerwone po prawej i biało-zielone po lewej. Płynąc przy pomocy tyczek dobrze jest się trzymać możliwie blisko nich, to często zapewnia głębokość. Oprócz oznakowania trzeba stale obserwować wodę, brzegi i łachy. Na wodzie widać wiele - inaczej się zachowuje jak jest płytko, inaczej w głębokich miejscach z szybkim prądem, jeszcze inaczej przy podwodnych przeszkodach. Przy wysokim brzegu prawdopodobnie będzie głęboko. To samo dotyczy łach piasku ze stromym brzegiem.
Trzeba czasami zaufać wodzie, gdy zaczyna się przelewać na drugi brzeg, trzeba płynąć za nią. Dobrze jest to widoczne zwłaszcza w górnej Wiśle, gdzie wody jest jeszcze mało. Dno Wisły jest w zasadzie bezpieczne, bo tworzy go piasek. Wyjątek stanowią zniszczone ostrogi z ostrego kamienia, tam trzeba uważać, lecz dosyć łatwo je dostrzec poprzez zawirownia wody. Raz nam się zdarzyło nie zauważyć takiej ostrogi i przeszuraliśmy dnem po kamieniach. Poniżej Warszawy tyczki powoli są wypierane przez boje - wiadomo czerwone i zielone, a za Włocławkiem oznakowanie zmienia się na żółte krzyże które oznaczają miejsce zmiany brzegu rzeki. Na tym odcinku żegluga jest już o wiele prostsza.
   Niezbędnym wyposażeniem na łódce okazała się lornetka. Bez niej nie bylibyśmy w stanie wypatrzyć znaków nawigacyjnych. Przydatne okazało się też wiosło pychowe, które ograniczyło konieczność opuszczania jednostki w celu jej przepychania. Przydatna jest też dobra mapa. My użyliśmy tej: link
wydrukowanej na kartkach. No i oczywiście łódka, która nie może mieć zbyt dużego zanurzenia (moja ma 25 cm). Bardzo dobrym rozwiązanie w przypadku żaglówki jest, przycięta płetwa sterowa - najlepiej w 50% ( my mieliśmy w 30%). 
   Mam nadzieje że, te wskazówki będą choć trochę przydatne dla ludzi którzy pierwszy raz chcą spróbować spłynąć Wisłą. Szczerze do tego zachęcam, na pewno nie będziecie żałować.
 

1 komentarz:

  1. Hej, szukamy sternika wiślanego do naszego projektu https://www.facebook.com/events/137810076813964/
    Zapraszamy i prosimy o udostępnianie :)

    OdpowiedzUsuń